Pokuta

29/09/2009 at 12:32 (Bez kategorii)

Natężenie spółgłosek w wyrazie, (powtarzamy: przepuść nam Panie)
Częstochowskie rymy,
Metaforyczne metafory,
Przełamane konwencje (nie do posklejania),
Tusz na onomatopeje,
Niezupełnie nowe neologizmy,
Stylistyczny barok,
Postmodernistyczny bełkot,
Liczbę konceptów na wiersz kwadratowy…

K: Odpuść nam Panie naszą winę –
W: I wybaw nas z grzechu naszego słowa,
ament.

Bezpośredni odnośnik 2 Komentarze

***

20/09/2009 at 12:52 (Bez kategorii)

Wzbiera burza…
Zawisła zrozumieniem rewolucji,
teraz jeden grom, i inne uderzą,
by zagłuszyć wycie wiatru i gwizdy Bastylii.
Sprawa pójdzie gładko, rozstrzygnie się w sekundach
przewidzianych na kropkę, by dobić zdanie i zrodzić ideę.
Niech tylko ktoś zacznie klaskać…

Bezpośredni odnośnik 2 Komentarze

O, Azraelu, Azraelu…

12/09/2009 at 15:04 (Bez kategorii)

Gdy anioł kocha się w człowieku,
w cierpieniu tylko może trwać,
gdyż jemu życie na wiek wieków,
zaś śmierć na całą ludzką brać.

Kto nie chce żadną miarą wierzyć,
niech spyta tego, kto śnił sen,
a dziś jest zimny jako księżyc
i coraz nowy pisze tren.

Nie wiedział, cóż się kryje w glinie,
gdy niósł ją aż przed Boży tron,
i co ma znaczyć, że ktoś ginie,
i że to on ma nieść mu zgon.

Przekleństwo losu, dzierżyć kosę,
a dusze wieść przed Boży sąd,
więc skargę: „Panie, ja nie zniosę”
wyszeptał anioł, duszę tnąc.

Pokochał nowe dzieło Boga –
tak piękny był dlań ludzki ród,
choć światłem była jego droga,
zaś człeka drogą – trudów trud.

Odłożyć pragnął ostrze straszne,
i prosił o to: „Boże Mój,
racz odjąć gorycz. Wtedy zasnę,
gdy zdejmiesz z barków ciężki znój”

Lecz Pan powiedział: „Zobacz ziemię,
jak cudnie w dal ją niesie wiatr…
Natury twojej sam nie zmienię,
i nie me imię srogi bat…”

„A Tyś miał właśnie zoczyć pyły,
co wiatr fantazją skręca swą,
usłyszeć śpiewy dusz, co były
już wzniosły się nad śmierć i zło”

Więc słuchał anioł, słuchał długo
radosnych dźwięków lekkich dusz,
lecz nie odjęły jego trudom,
wciąż pytał: „Cóż to, umrzeć, cóż?”

Lecz odpowiedzi nigdzie szukać,
a rozum wszelki poszedł precz.
Zostało smutkiem niebo brukać,
i nisko prosić: „cura me”.

„Dlaczego płoną jak pochodnie,
dlaczego dusze cieszy śmierć,
że choć odchodzą bezpowrotnie –
skąd w sercach ich radosna chęć?”

Nie wiedział anioł, jak nie kochać,
ach, jakby go omamił czar –
więc by nie spostrzegł nikt jak szlocha,
wyprosił sobie jeden dar.

Powieki zamknąć, uśpić może,
by, nim istnienia przyjdzie kres
i zanim wzejdą pierwsze zorze,
nie widział człek anielskich łez.

Tak sen i śmierć złączono w jednym.
Rodowód ich w boleści tkwi,
lecz niosą ulgę – i szlachetnym,
i tym, co śpią u cudzych drzwi.

Kto wciąż historii mej nie wierzy,
niech spyta innych, lecz niech wie,
że słowa nijak nikt nie zmierzy,
że prawda tai się we śnie.

Bezpośredni odnośnik 1 komentarz

Kwestie sporne

05/09/2009 at 22:00 (Bez kategorii)

Spekulanci i reakcjoniści podali sobie ręce,
prowadzący podejrzane interesy wraz ze wstecznikami,
niejednoznaczni moralnie biznesmeni oraz siły dawnego ustroju,
pierwsi kapitaliści oraz konserwatyści, prawdopodobnie liberalni,
światli architekci wolnego rynku z dążącymi do przywrócenia utraconej potęgi
podali sobie nad głowami ludu ręce,
ścisnęli wzajem dłonie, patrząc ufnie w oczy,
w przekonaniu o koniecznej zdradzie samych siebie,
by przeciwstawić się
chwalebnej rewolucji krwiożerczych mas,
zdeptać czerwony, a krwawy pod światło sztandar
i położyć na niewygodnej, miękkiej poduszce głowę ciężką
od własnych potrzeb ustroju.

Dr. R. Wordliczkowi

Bezpośredni odnośnik Dodaj komentarz